Dzień Zakochanych
       
      
Dzień 14 lutego coraz mocniej i wyraźniej odciska się na kartkach naszego kalendarza. Stosy kartek od sympatii, zwariowane telegramy, przedziwne upominki zaczynają nas coraz bardziej cieszyć.
         Od czego zaczęło się najmilsze z "szaleństw'? Wydarzyło się to 2000 lat temu. Legenda mówi, że święty Walenty, biskup Terni we Włoszech udzielił ślubu zakochanym. Ona miała na imię Sarpia, on Sabino. Sarpia była nieuleczalnie chora. Sabino tak ją kochał, że nie wyobrażał sobie życia bez swojej ukochanej. Pragnął odejść razem z nią. Poprosił więc biskupa, aby ten wymodlił śmierć również dla niego. Tak też się stało. Sarpia i Sabino umarli trzymając się za ręce. Od tego czasu święty Walenty stał się patronem wszystkich zakochanych.
          To się nazywa miłość! A dzisiaj, na co dzień mało kto przywiązuje wagę do miłości w wydaniu romantycznym. Ale gdy nadchodzi dzień 14 lutego nasze serca biją o wiele mocniej (a przynajmniej powinny). Jest to chyba najlepszy dzień na wyznanie miłosne. Gdy jesteśmy zbyt nieśmiali, możemy wykorzystać okolicznościowe kartki tzw. "walentynki".
Tego dnia można, nie narażając się na kpiący uśmiech, wysłać najszczersze wyznanie ukochanej osobie. Na "walentynce" wystarczy napisać kilka słów, i ... czekać na reakcję. Czy obiekt czułych westchnień domyśli się od kogo dostał czuły liścik, zależy od podpisu.
Jeżeli brak wam śmiałości, a do tego nie macie pomysłu na słowa, w które chcielibyście "ubrać" swoje wyznanie, to może wykorzystacie któryś z "walentynkowych" wierszyków:

Jeśli zgadniesz,
Kto to taki,
To dostaniesz dwa buziaki.
Jeśli zgadniesz, że to ja,
To dostaniesz jeszcze dwa.



Że ty i ja, spośród tysięcy
Mocno trzymamy się za ręce.
Niezwykły dzień, doniosła chwila,
I szept nieśmiały: miły, miła,
Odtąd już razem zawsze i wszędzie.
Tak miało być i tak niech będzie.



Nie obiecuję ci wiele,
Bo prawie tyle co nic.
Najwyżej wiosną zieleń
I pogodne dni,
Najwyżej uśmiech na twarzy
I dłoń w potrzebie,
Nie obiecuję ci wiele,
Bo tylko po prostu siebie.



Jesteś jak oddech ziemi,
Zroszonej rannym deszczem.
Jesteś jednym promieniem słońca,
Który świeci mi jeszcze.
Jesteś jak słowik, 
który co dzień do mnie przylatuje.
Jesteś! I za to ci dziękuję.

Dużo mówić by się chciało,
Lecz na słowa czasu mało.
Mówię krótko, węzłowato:
Kocham ciebie, co ty na to?



Słońce nauczyło nie śmiać się.
Księżyc nauczył mnie marzyć.
Gwiazdy nauczyły mnie szlochać.
Ty nauczyłeś mnie kochać.



Ktoś bardzo cię kocha,
nie powiem ci kto.
I myśli o tobie nie powiem co.
I tęskni, bo czuje,
że kogoś mu brak.
I w myślach całuje,
nie powiem jak.
Lecz niech serce ci powie
za dzień, może dwa,
że ten co cię kocha, 
to właśnie ja.

Czy pozwolisz,
Że ci powiem,
W wielkim skrócie i milczeniu,
Że ci oddam i otworzę
W ciszy serc,
Potoków lśnieniu,
Słowa dwa przez sen porwane,
Przez noc ukryte, przez czas schwytane,
Słowa dwa, co brzmią jak śpiew,
Dwa proste słowa - kocham cię